wtorek, 31 maja 2011

Bujnowski we Frieze, Frieze w Nowym Jorku

Majowe wydanie naszego ulubionego ostatnio magazynu artystycznego "Frieze" przynosi recenzję z wystawy Rafała Bujnowskiego w berlińskiej Johnen Galerie. Co prawda wystawa była w styczniu, ale na dobrą recenzję zawsze warto poczekać. Allina Astrova ładnie pisze o Rafale, że: [...] challanges the relationship between the production of paintings and their consumption, a podsumowując najnowsze prace zauważa, że artysta [...] By shifting his role as an artist from a distant creator to a faciliator of experience, Bujnowski manages to make work that surpasses the customarily passive role occupied by contemporary painting.


Drobiazg, o którym muszę jednak dla porządku wspomnieć - reprodukowana obok tekstu praca to w istocie fragment obrazu - najwyraźniej w procesie redakcyjnej obróbki zniknęła jego oprawa, która w tym wypadku stanowi integralną część obrazu. Przymykamy na to oko, bo wiemy co to znaczy mieć mnóstwo spraw na głowie, a "Frieze" to duch niespokojny. Niedawno anonsowałem nową mutację magazynu na rynek niemieckojęzyczny, teraz przyszła elektryzująca, chociaż po cichu oczekiwana wiadomość, że od 2012 roku targi Frieze Art Fair będą miały również swoją nowojorską edycję (w maju). Z kolei londyńska edycja powiększy się o osobną część - Frieze Masters - poświęconą sztuce klasyków nowoczesności. Wygląda to na ambitną i przemyślaną próbę nawiązania konkurencji z targami Art Basel, ho, ho...