Z żalem odnotowuję, że dobiegła u nas końca wystawa Anety Grzeszykowskiej. Mimo, że z bólem w tytule, dostarczyła wielu pozytywnych wrażeń. Entuzjastycznie (by nie powiedzieć ekstatycznie) zrelacjonowała wystawę Monika Małkowska na łamach "Rzeczpospolitej" (http://www.rp.pl/artykul/259606.html), przychylnie choć bez entuzjazmu (i trochę bez pomysłu) napisał w "Dzienniku" Jakub Banasiak (4 gwiazdki na 6 możliwych), własną relację zamieścił też portal artinfo.pl (
Z przyjemnością donoszę za to, że prezentowany na wystawie tytułowy film, spodobał się dyrekcji warszawskiego CSW na tyle, że trwają rozmowy nad zakupem pracy do kolekcji stałej tej instytucji. Pierwsza kopia filmu została niedawno - za pośrednictwem wiedeńskiej galerii Naechst St. Stephan, gdzie Aneta miała ostatnio wystawę - sprzedana do prestiżowej kolekcji Goetz w Monachium (wybór prac wideo z tychże zbiorów był zresztą przed paroma laty prezentowany w zuju). Ta sama galeria prezentowała prace Anety na kończących się właśnie targach sztuki ARCO w Madrycie.
I to tyle tymczasem, "Ból głowy" ustępuje teraz miejsca "Światłu" - wernisaż wystawy Michała Budnego (5 lat czekaliśmy!) już w najbliższą sobotę!