wtorek, 12 maja 2009

Szybki Królik odnaleziony w Wiedniu!

Osoby zaniepokojone nagłym i długotrwałym zamilknięciem Raster Bloga ucieszy zapewne wiadomość, że po tygodniu poszukiwań Szybki Królik został odnaleziony i zagoniony z powrotem do pracy. Po pobycie w Zakopanem, skąd nadał ostatnią jak dotąd relację, redaktor Królik przedostał się trasą kurierów tatrzańskich na Węgry i stamtąd do Wiednia! W minionym tygodniu trwała tam kolejna edycja targów sztuki Viennafair, w których Raster nie wziął jednak w tym roku udziału szykując się do czerwcowych targów Art Basel i październikowych Frieze Art Fair w Londynie. Polskie, a głównie warszawskie galerie przypuściły tam tym razem prawdziwy szturm stawiając się w rekordowej liczbie 8. A jednak, główny powód przybycia Szybkiego Królika do stolicy Austrii był inny. Otóż w tamtejszym muzeum miejskim - Wien Museum - otwiera się właśnie wystawa "Fifty Fifty. Sztuka w dialogu z latami 50." Wśród 22 zaproszonych do udziału w niej artystów (m.in. Monica Bonvicini, Isa Genzken, Roman Ondak, Hans Schabus, Heimo Zobernig) jest również... Łukasz Gorczyca, który prezentuje wybór ponad 300 pocztówek ze swego archiwum, przedstawiających peerelowskie obiekty kulturalne: kina, teatry, domy kultury, budynki uniwersyteckie i siedziby bwa.Wystawa rozproszona jest po całym gmachu muzeum (a nawet dachu) i przeplata się z ekspozycją stałą muzeum. Polskie pocztówki z archiwum Gorczycy sąsiadują z oryginalnym salonem samego Adolfa Loosa.Wśród uczestników wystawy w Wien Museum jest też inna dobra znajoma - Sofie Thorsen, której wystawa w Rastrze poświęcona osiedlom strzeżonym, odbyła się w 2005 roku. Osiadła w Wiedniu Dunka przygotowała specjalnie na tę wystawę monumentalny rysunek naścienny inspirowany wiedeńską sztuką publiczną i muralami z lat 50. Poniżej fragment tej pracy w trakcie realizacji.Tymczasem, poza murami muzeum dzieje się w Wiedniu zadziwiająco wiele ciekawych rzeczy. Kolejny znajomy - Severin Dünser (kuratorował onegdaj "polską" wystawę w Krinzinger Projekte w Wiedniu, a mniej dawno wystawę grupową w warszawskiej galerii Czarna), otworzył właśnie mini kunstverein pod dźwięczną nazwą CO CO (skrót od contemporary concerns). Dwie wdzięczne sale wystawowe + bar. Na początek, aby zrównoważyć dominację artystów płci męskiej w planowanym programie, wystawa samych artystek pt. "Revolver".Z kolei dobry znajomy z Polski - Paweł Althamer - przebudował słynny pawilon wystawowy Secesji w korytarz prowadzący do ogrodu na tyłach budynku. Tytuł projektu "Paweł Althamer und Andere" wyjaśnia wszystko - przestrzenią "wystawy" jest trawiasty skwer na tyłach Secesji, na którym Paweł rozpalił integracyjne ognisko, zainstalował bar przekąskowy (strawa za wolne datki) i zaprosił wszystkich "innych" do wspólnego piknikowania. Gest, rzec by można "klasycznie althamerowski", ale w aurze gorączkowego pościgu za nowymi estetykami i "aktualnymi" tematami w sztuce, naprawdę ujmujący, prawdziwie kreujący inną, lepszą przestrzeń. Wróble w Wiedniu ćwierkają, że Paweł obejmie niebawem katedrę profesorską na tutejszej Akademii Sztuk Pięknych. Oczywiście i tradycyjnie najtrudniej być prorokiem we własnym kraju.
A to jeszcze nie koniec: w MUMOKu - muzeum sztuki współczesnej - trwa indywidualna wystawa Agnieszki Kalinowskiej, zaś Adam Budak, na zaproszenie zjednoczonych sił młodych galerii wiedeńskich (przybywa ich!) wykuratorował wystawę w opuszczonym wnętrzu targowym. Skacząc z miejsca na miejsce Szybki Królik co chwila trafiał na znajome twarze: przemawiających kuratorów......wypatrujących nowych zdobyczy kolekcjonerów......i rozmarzonych artystek...