Dzisiaj rusza w Krakowie Kongres Kultury Polskiej. Jest to wydarzenie elektryzujące sporą część naszego środowiska - przede wszystkim jej część instytucjonalną. Z Kongresem bowiem wiązane są nadzieje, w największym skrócie mówiąc, nadzieje, że tym razem Minister nas posłucha i zacznie działać, naprawiać, rozwijać. Niestety nie wiadomo, czy sama organizacja kongresu (poprzednie takie pospolite ruszenie było 9 lat temu) nie wyczerpie tak bardzo Ministerstwa, że nie będzie już w stanie nic więcej zrobić. To się okaże za kilka miesięcy.
Tymczasem również z Rastra rusza na Kongres delegacja filozofów (Oskar Dawicki) i gryzipiórków (Łukasz Gorczyca). Zostaliśmy przydzieleni do Sympozjum 25: Rynek dzieł sztuki. Komercjalizacja i prywatyzacja w obszarze kultury. Artysta czy menager? Dzieło czy produkt? Z kolei na miejscu dołączy Wilhelm Sasnal, który już dziś wystąpi w Sympozjum 1: Nowe konteksty dla sztuk wizualnych.
Cóż, będziemy się starać wrócić z tarczą. Obrady można podobno śledzić na żywo. Tymczasem, na rozgrzewkę, wstępne dwa akapity mojego referatu na Kongres:
"Pierwszym, najbardziej podstawowym spostrzeżeniem dotyczącym rynku sztuki w Polsce, jest stwierdzenie, że od 1989 roku, kiedy w ogóle stał się on możliwy, rozwija się do dziś całkowicie samodzielnie, bez jakiegokolwiek politycznego, legislacyjnego czy instytucjonalnego wsparcia ze strony Państwa lub jego instytucji. Również w środowisku artystycznym, dyskusja na temat rynku sztuki wciąż ogranicza się do kilku banalnych, powtarzanych bez głębszej refleksji sloganów. To z jednej strony, wyrażana szczególnie w latach 90. nadzieja na rozwój rynku sztuki jako zbawczej siły, która przywróci wydolność pogrążonym w finansowej zapaści instytucjom sztuki. Z drugiej strony, to przywoływana często w ostatnie dekadzie – kiedy rynek zaczął rosnąć w siłę – akademicka, mówiąc łagodnie, opozycja sztuka – komercja. W jej świetle może w ogóle wydawać się niektórym dziwne, że temat rynku sztuki jest przedmiotem refleksji podczas Kongresu Kultury Polskiej. Dlatego też, wydaje się konieczne poczynienie kilku uwag.
Po pierwsze, rynek sztuki to złożony organizm, którego aktywność wykracza daleko poza czysto komercyjne operacje kupna-sprzedaży. Rynek sztuki współczesnej, podobnie jak rynek książki, służy promocji i dystrybucji dzieł sztuki. Jego uczestnikami są nie tylko artyści, reprezentujące ich galerie, kolekcjonerzy i domy aukcyjne, ale również publiczne instytucje sztuki, muzea i centra sztuki współczesnej. Uczestniczą one w rynku sztuki bezpośrednio - jako kolekcjonerzy i producenci sztuki, jej wytwórcy i nabywcy, ale również, co niemniej istotne, pośrednio – jako wytwórcy wartości symbolicznych, tworzący hierarchie i decydujący o artystycznej pozycji twórców i ich dzieł. Prywatne galerie i instytucje publiczne są partnerami, współuczestnikami sceny artystycznej i jako takie pozostają w oczywistej relacji. "