Oto historia z popularnego w Polsce cyklu, którego generalnie nie lubię, czyli "dlaczego u nas tak się nie da?". Nie lubię tego retorycznego pytania, bo jest źle postawione. Wiadomo, że "się da", prawdziwe pytanie brzmi "kto/co to uniemożliwia?". Hmm..., ale do rzeczy! Oto w roku akademickim 2008/2009 Zbigniew Libera prowadzi gościnną pracownię na Akademii Sztuk Pięknych w Pradze (link dla przecierających oczy ze zdziwienia: http://www.avu.cz/modules.php?name=News&file=article&sid=517 - przy okazji warto spojrzeć na logo tejże akademii).
Libera, którego twórczość jest dobrze znana w międzynarodowych i polskich kręgach uniwersyteckich (2 lata temu prowadził nawet seminarium na wydziale historycznym UAM w Poznaniu), nigdy nie ukończył studiów artystycznych (nie-artystycznych również), jednak jego krytyczny zmysł, erudycja i autorytet sprawiają, że wydaje się idealnym kandydatem na "ulubionego profesora". Wiele wskazuje na to, że praski eksperyment potwierdzi te intuicje.
Libera zaczął bardzo aktywnie. Zajęcia ze studentami odbywają się raz w tygodniu, a jednym z pierwszych czynności było uprzątnięcie z pracowni sztalug i kawaletów. Jeśli zaś chodzi o przesłanki programowe, to - jak opowiada "hostujici pedagog" Libera - punktem wyjścia jest... hansenowska idea formy otwartej i wywodzące się z pracowni Hansena strategie gier i działań. Już na pierwszy rzut oka widać jednak, że nie jest to kierunek pokrywający się w 100% z posthansenowską ścieżką wydeptaną z wielkim pedagogicznym sukcesem przez prof. Kowalskiego, twórcę Kowalni na warszawskiej ASP. Inne czasy, inne miejsce? Proszę spojrzeć na zdjęcia (dzięki uprzejmości prof. Libery) - poniżej dokumentacja "Działań na modelu", wkrótce kolejne!
środa, 21 stycznia 2009
Hostujici pedagog Zbigniew Libera
Etykiety: __W PRACOWNI_, Libera