środa, 4 lutego 2009

Z wizytą w pracowni: Budex

Michał Budny nigdy nie miał pracowni, a niemal wszystkie jego prace zawsze powstawały w domu, przy stole, na biurku, na podłodze. Tektura, papier, nożyk, taśma, klej. Michał wciąż nie ma pracowni, ale teraz właściwie nie ma również mieszkania. Niewielka kawalerka, w której urzęduje jest w stanie przewlekłego remontu. Na szczęście jednak, choć nie wiem jakim cudem, nowe prace wciąż powstają - wydają się przeto jeszcze bardziej zwiewne niż dotychczas, stworzone z niczego, pojawiają się niespodziewanie i znikąd. Ich materialność jest teraz jeszcze bardziej umowna niż wcześniej, sprawiają raczej wrażenie krótkich rozbłysków myśli i materii. Niematerialność zdaje się być ich pierwszą naturą, zaś forma, którą przyjmują, efemeryczną hybrydą. Pojawiają się eksperymenty z nowymi dla Michała materiałami, ale nie ujawnię dziś wszystkich szczegółów, bowiem już za dwa tygodnie (21 lutego) otwieramy wystawę najnowszych prac Budexa w Rastrze. Jej tytuł: "Światło". Rzecz o ujawnianiu i zasłanianiu, o rozbłyskach właśnie, księżycu i... tęsknocie za malarstwem. To będzie też wystawa z gatunku tych, które rzucają nowe - nomen omen - światło.
A niewiele później, 16 marca, otwarcie dużej, przeglądowej wystawy Michała w warszawskim zuju. Tymczasem na zdjęciach Budex na kwadracie i jego pies Rudzik pilnujący jednej z nowych prac na wystawę w Rastrze.