Ostatnia wystawa Bartka Materki w Rastrze ("Nie pamiętam jak miała na imię", 2007) była w dużej mierze inspirowana różnymi neurologicznymi przypadkami skutkującymi w zaburzeniach widzenia. Wówczas też Bartkowi towarzyszyło obsesyjne przekonanie o utracie węchu. Jego obrazy, zawsze wrażliwe na kwestie optyki, złudzeń i deformacji w widzeniu, rodzą się często z intrygujących lektur lub internetowych znalezisk, które wydają się zgrabnym zmyśleniem lub malarską legendą. Jednak Bartek przekonuje, że to wszystko dzieje się naprawdę, również historia, którą mi ostatnio przesłał: o malarzu, który urodził się bez oczu.
Jest Turkiem, nazywa się Esref Armagan, w wyniku wady genetycznej urodził się bez oczu, nigdy nie widział światła i maluje... na przykład tak:Więcej można obejrzeć na jego stronie internetowej. Sylwetkę tej niezwykłej postaci przybliża też w efektowny sposób film dostępny na ju tubie. Przedstawia on m.in. eksperyment, który dowodzi, że Esref w swoich pracach umie świadomie posługiwać się perspektywą. Badania nad fenomenem tureckiego malarza prowadzą naukowcy z Uniwersytetu w Toronto.
Dla porównania - jeden z zeszłorocznych obrazów Bartka - przedstawiający dokładnie to czego Esrefowi brak:
piątek, 1 maja 2009
Malarz, który urodził się bez oczu
Etykiety: __W PRACOWNI_, Materka